PARĘ SŁÓW O... KLEJ GREEN

Jak tylko dowiedziałam się, że Noble Lashes planuje wprowadzić kolejny, nowy klej, postanowiłam, że muszę go mieć. Od razu po otrzymaniu paczki, zatarłam ręcę do pracy o postanowiłam przetestować nowy nabytek na koleżance.
Wcześniej pracowałam na Hs4. Niestety na Hs5 nie było dane mi długo poracować, ze względu na niepsrzyjające warunki lokalowe ;).
Wiedziałam wcześniej o wymaganiach kleju Green i o jego możliwości kapryszenia. Postanowiłam spełnić je wszystkie i zapewnić mu jak najlepsze warunki do schnięcia.
Standardowo przed aplikacją starannie wymieszałam klej i po otwarciu wylałam kroplę na podkładkę. I tu już na starcie pierwsze zdziwienie. Okazuje się, że pomimo długiego, energicznego mieszania klej był rozwarstwiony. We wcześniejszych klejach nie zaobserwowałam podobnego zjawiska. Odsączyłam porządną kroplę kleju po kolejnym długotrwałym potrząsaniu. Odetchnęłam, klej wyglądał w końcu tak jak powinien był wyglądać.
Klej Green jest generalnie klejem i rzadkiej konsystencji i o niskim poziomie emisji oparów. Kleiło mi się na nim bajecznie. Tak jak obiecał producent, klej działa dotykowo, całkowicie eliminując ryzyko powstawania sklejek. Ze względu na to, że dużo szybciej schnie, dużo ładniej wychodzą na nim stylizacje objętościowe.
Z niecierpliwością czekałam na wieści na temat trwałości aplikacji. Przez 2 tygodnie koleżanka się nie odzywała, po 3 tygodniach zadzwoniła, żeby się spotkać na uzupełnieniu. I tu kolejne zdziwienie. 90% rzęs było na swoim miejscu, praktycznie nie było co uzupełniać.
Kolejne aplikacje nie były jednak tak udane.Mimo tych samych warunków klej niemiłosiernie szybko zasychał... ale na podkładce. Do tego ciągnął się i nie chciał wiązać rzęs. Komfort pracy na nim spadał z każdą kolejną aplikacją.

Któregoś razu koleżanka odwiedziła mnie celem wzajemnego urzęsiania. Stwierdziła "z moim Greenem jest coś nie tak". Faktycznie 2-tygodniowy klej Green miał zapach super glue, ciągnął się mimo uporczywego mieszania będąc jeszcze w opakowaniu. U mnie nie było tak tragicznie. Całkiem możliwe, po prostu nie spodobało się mu u mnie, a szkoda. Wiele dobrego wyczytałam o nim od moich forumowych koleżanek.
Noble wypuściło nowy klej o nazwie Red, a ja znowu zacieram ręce. W tym tygodniu zagościł już w moim kuferku i czeka na swoją kolej. O wrażeniach z pracy na nim już w następnym poście. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz